Wywiad z reżyserką PANI SZUKA PANA – dziś premiera filmu! Wywiad z Sigrid Hoerner, reżyserką filmu PANI SZUKA PANA (Miss Sixty), przeprowadzony przez Łukasza Kanafę. Polska premiera filmu: 5 czerwca 2015 Dystrybucja: Bomba Film z Lublina Ł.K. PANI SZUKA PANA to pani pełnometrażowy debiut fabularny. Dlaczego wybrała pani komedię jako pierwszy krok w świecie pełnego metrażu? S.H. Zaczęło się od prac przy scenariuszu, w które bardzo się zaangażowałam. Gdy skończyłyśmy pierwszy lub drugi szkic, poruszyłyśmy temat reżyserii. W pewnym momencie Jane [Jane Ainscough – przyp. red.], scenarzystka, powiedziała: „Dlaczego sama nie spróbujesz?” Myślałam o tym przez prawie 6 miesięcy i w końcu zdecydowałam: OK., do dzieła! Także w pewnym sensie nie było moim zamierzeniem, by tym filmem zadebiutować jako reżyser. Po prostu – stało się. Ł.K. W Polsce mamy takie powiedzenie: przeciwieństwa się przyciągają. I często – gdy do tego dochodzi – pojawia się dużo energii, napięcia, ale także zabawy. Tak jak w filmie. Czy postaci głównych bohaterów filmu – Luise i Fransa – są wzięte z „realnego świata”? Czy faktycznie – jak twierdzi Luise – w filmie sportretowano pokolenie „sparaliżowane wielością wyborów”? Jakich wyborów? S.H. Zabawne, mamy takie samo powiedzenie w Niemczech. W zasadzie to znam kilka osób, które są bardziej zwariowane niż Luise i Frans, ale raczej nikt nie uwierzyłby w to po zobaczeniu filmu. Myślę, że niekoniecznie chodzi o coś konkretnego w kontekście wspomnianego pokolenia; raczej jest to ogólny aspekt naszych czasów. Jak mówi Luise: sztuka wybierania była jej obca do czasu, gdy przeszła na emeryturę. Ł.K. W filmie – obok scen komicznych – są momenty, w których poruszono ważkie moralnie kwestie, jak na przykład z bioetyki: postęp (określany przez przeszczepy serca, Viagrę, promienie rentgenowskie), który pozwala na „produkcję” dzieci lub te zorientowane na społeczeństwo, jak późne rodzicielstwo a kwestia zagwarantowania jak najlepszej opieki nad potomstwem przez naturalnych rodziców. Czy to dlatego, że te tematy są aktualnie przedmiotem debaty publicznej w Niemczech? S.H. Myślę, że te tematy stały się przedmiotem debaty międzynarodowej, głównie dlatego, że to technologicznie możliwe, a częścią naszej rzeczywistości są przypadki, gdy matką zostaje sześćdziesięciolatka. A gdy do tego dochodzi, debata staje się bardzo emocjonalna, zwłaszcza w kontekście matki. Nasze społeczeństwo bardziej akceptuje starszych ojców niż starsze matki. Co do troski o właściwe wychowanie dzieci, porównywanie starszych rodziców, którzy podjęli świadomą decyzję o rodzicielstwie, do – powiedzmy – piętnastolatków, którzy stali się rodzicami „przez przypadek”, zdaje się wypadać na korzyść tych pierwszych. W każdym razie myślę, że żadna z tych skrajności nie powinna stać się nowym standardem. Ł.K. Niemieckie komedie raczej rzadko trafiają na polskie ekrany. Może to dlatego, że niewiele ich powstaje w Niemczech? S.H. Szczerze mówiąc, nie wiem. W Niemczech produkuje się wiele komedii każdego roku. Przykro mi słyszeć, że niewiele z nich dociera do polskiej dystrybucji. Mam nadzieję, że przyszłość to zmieni. Ł.K. Przygodę z branżą filmową rozpoczęła pani od produkcji krótkich i pełnych metraży, a także reklam i teledysków muzycznych. Teraz dodała pani do tego kwestię reżyserii. Czy ta przygoda była dla pani wystarczająco fajna, by rozważać zrobienie kolejnego filmu? Być może zdradzi pani jakieś szczegóły odnośnie kolejnych pani projektów? S.H. Och, to była świetna zabawa i zdecydowanie chcę kontynuować filmową podróż w tę stronę. Aktualnie pracuję nad scenariuszem filmu szpiegowskiego, choć ten projekt jest dopiero w powijakach. Ł.K. Czy mogłaby Pani w kilku słowach zachęcić polskich widzów do zobaczenia filmu? S.H. Dobrą wiadomością jest to, że można dziś dożyć „setki”. Złą – że społeczeństwo nie potrzebuje cię po sześćdziesiątce. Więc co zrobić z ostatnią trzecią częścią życia? – Coś WIELKIEGO! W międzyczasie zapraszam was do zobaczenia wideoklipu muzycznego, który nagraliśmy z Iris Berben [odtwórczyni roli Luise – przyp. red.] i Alexandrem Hacke, muzykiem zespołu „Einstürzende Neubauten” – gdzie wykonują oni tytułową piosenkę filmu. Mam nadzieję, że zobaczenie filmu sprawi wam dużo frajdy! Serdeczności!